Sprzedaż, branżunia i wysmażanie pączusia
![Sprzedażowe pączki Sprzedaż, Marketing](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjK3RkSfYngizRP89Vp-pvDT4uRSNyooqGDtmOoL5ITI0YufpRnRe5grt3zzpwuXrlAje9MIkzYpXZZfgNNduvyw_MyHAlEJY7fRUNn4QCF9kMzRfDCxiU5fA2aTXf6lIFszC31c2YCEBir/s320/Sprzedazowe+paczki.png)
Dzisiaj, wczesnym popołudniem, przyszedł do mnie newsletter. W tytule maila przeczytałem:
Wiesz kiedy kupiec wysmaża Ci pączusia? Nie daj się zmanipulować!
W głowie od razu zawył mi alarm. Wysmażanie
pączusia? Czyżby branżunia dodała coś nowego do swojego slangu, o czym nie wiem?
Ale moment, przecież chodzi o kupca. To się nie składa. Dopiero po chwili
zauważyłem napis poniżej: Dr. Sprzedaż –
portal ekspertów sprzedaży.
Więc jednak nadszedł ten dzień. Wiedziałem, że kiedyś to nastąpi, nie
wiedziałem tylko, że stanie się to tak szybko. Nadszedł dzień, w którym język
marketingu, zmylił straże, przebił się przez odgradzający go mur i wdarł się nieodwracalnie
do realnego świata sprzedawców. Nadszedł dzień, w którym pojęcie rebrandingu na dobre zagościło w
słowniku sprzedawców. No bo jak inaczej nazwać proces, którego finalnym efektem
jest nadanie zupełnie nowego znaczenia (marki), staremu pojęciu, które wszyscy
od lat stosują?
Tajemnicze „wysmażanie
pączusia” to nic innego jak proces budowania relacji ze swoim oponentem
negocjacyjnym. Opiera się on na stworzeniu przyjemnej atmosfery, zbudowaniu
strefy bezpieczeństwa i ma na celu to, aby adwersarz zwyczajnie nas polubił,
podczas gdy my za plecami spokojnie ostrzymy sobie na niego nóż. Niby chodzi o to samo, ale jak brzmi!
Uwielbiam kiedy sprzedawcy stosują techniki sprzedażowe wobec innych
sprzedawców. Po tym, w jaki sposób to robią, można poznać prawdziwych wyjadaczy
i tych, którym tylko wydaje się, że zaliczają się do tej grupy. Natomiast sytuacja,
w której sprzedawcy sięgają coraz śmielej po techniki stricte marketingowe
otwiera przed obiema branżami zupełnie nowe możliwości.
Przypomina mi się moment z jednej z konferencji marketingowych. Podczas
którejś z makabrycznie nudnych prezentacji, z moim dobrym znajomym, udaliśmy
się w poszukiwaniu wodopoju z kofeiną. Po krótkiej wycieczce dotarliśmy na
korytarz na pierwszym piętrze, na końcu którego, niczym fatamorgana w pustynnym
słońcu, migotały automaty z kawą. Energicznym krokiem przemierzyliśmy długość
korytarza i stanęliśmy twarzą w twarz z wyzwaniem. Problem polegał na tym, że
automaty były dwa. Jeden z nich należał do firmy, której nazwy sobie w tej
chwili nie przypomnę. Drugi natomiast, był automatem Nescafé. Dlaczego
zapamiętałem tylko tę nazwę? Może dlatego, że już od najmłodszych lat, mój
umysł był atakowany coraz to nowszymi kampaniami reklamowymi tej firmy. Może
dlatego, że znam wiele osób pracujących dla tej marki. Może w końcu dlatego, że
przez jakiś okres czasu handlowałem ekspresami Nescafé i mam z tym związane
pozytywne wspomnienia.
Jednak żadna z powyższych odpowiedzi nie jest prawidłowa. Zapamiętałem
nazwę Nescafé, bo kiedy z moim znajomym staliśmy przed metalowymi strażnikami,
dzierżącymi w swoich dłoniach nasze wybawienie, kiedy wyjął on ze swojego
designerskiego portfela zakupionego kilka lat temu w jednym z londyńskich
sklepów dwuzłotową monetę i zdecydowanym ruchem ręki wsunął ją do wąskiego, ciemnego
otworu, padły sakramentalne słowa: Tak,
zapłaciłem za markę.
Facet, który z markami ma styczność na co dzień, który doskonale wie
jakie techniki są wykorzystywane w spotach reklamowych, w jaki sposób firmy pozycjonują
marki swoich produktów, która kampania ma potencjał, a która nie. Ten, który
pierwszy stoi na straży brandu, sam stał się ofiarą własnego miecza.
Skoro marketingowiec padł ofiarom innych marketingowców, a sprzedawcy padają ofiarami innych sprzedawców, to jak można obronić się przed manipulacją?
Do tej pory zasady gry były jasne. Kiedy sprzedawca rozpoczynał grę ze
sprzedawcą, każdy z nich wiedział w jaką grę grają. Kiedy marketingowiec
walczył z marketingowcem, każdy znał pole walki, po którym będą się poruszać. Jednak
sytuacja się zmienia, bo światy sprzedaży i marketingu zaczynają się wzajemnie przenikać.
Cienka granica, która je do tej pory oddzielała, z każdym kolejnym dniem topnieje
coraz bardziej i niedługo zostanie po niej tylko wspomnienie.
Jeżeli więc jesteś sprzedawcą i chcesz przetrwać nadchodzącą powódź – śmiało sięgaj po narzędzia marketingowe.
Jeżeli jesteś marketingowcem i chcesz obronić się przed manipulacją w realnym
świecie – ucz się technik sprzedaży.
Wykorzystane zdjęcie pochodzi ze
strony: istockphoto.com
Prześlij komentarz