Ostatnio rozmawiam często z osobami, które niedawno temu rozpoczęły
pracę na własny rachunek. Większość z nich pracowała wcześniej na etacie, a
teraz albo otwierają własny biznes albo sprzedają produkty/usługi innych firm, w
oparciu o własną działalność gospodarczą. Nie było by w tym nic zaskakującego, gdyby nie fakt, że znakomita
większość z tych osób nigdy nie była
szkolona ze sprzedaży.
Od tego ile sprzedadzą w miesiącu zależy utrzymanie ich rodzin i firm,
ale kiedy pytam je o ostatnie szkolenie ze sprzedaży, słyszę z reguły: Nigdy
albo Dawno temu.
Co zrobiłeś kiedy ostatnio
chciałeś kupić telefon, komputer albo inny elektroniczny sprzęt?
Jaką czynność wykonałeś jako pierwszą kiedy okazało się, że rzecz,
której do tej pory używałeś, bez względu na to czy był to robot kuchenny,
maszynka do golenia czy aparat, zepsuła się i trzeba było kupić coś nowego?
W sytuacji kiedy konieczne jest dokonanie nowego zakupu klienci dzielą
się na dwa podstawowe typy:
Kilka tygodni temu, na jednym ze szkoleń, poznałem sympatyczną
dziewczynę zajmującą się sprzedażą kampanii reklamowych oraz usług
pozycjonowania stron. Ponieważ branża reklamowa jest mi wyjątkowo bliska, postanowiłem
dowiedzieć się z jakim rodzajem klientów
najczęściej przychodzi jej się zmierzyć, podczas jej codziennej pracy.
Kto Ci powiedział, że musisz
być na każde skinienie Twojego rozmówcy?! Tak, wiem, wszędzie przecież powtarzają,
że „Klient nasz Pan”. To prawda i z tym stwierdzeniem zgadzam się w 100%.
Natomiast żeby dostać się do tego zaszczytnego grona osób, dla których jesteś
dostępny niemal 24h/dobę, 7 dni w tygodniu i w każdej chwili jesteś w stanie
pomóc im w rozwiązaniu pojawiających się problemów, taka osoba musi najpierw stać
się Twoim klientem. Jednak żeby to zrobić, musi najpierw coś od Ciebie kupić.
Jak Ci się wydaje: z jakiego
powodu firmy najczęściej tracą swoich Klientów?
Bez względu na to, czy rozmawiałem z dyrektorem przedsiębiorstwa,
freelancerem czy właścicielem małej firmy, za każdym razem słyszałem to samo: Nie mogę nic zrobić, konkurencja jest tańsza. albo Oni
mają lepszy produkt, mam związane
ręce.
Większość z nas zgodzi się z tym stwierdzeniem. Przecież kiedy rezygnujemy
z usług jakieś firmy albo postanawiamy kupić produkt konkurencji, kierujemy się
przede wszystkim jakością albo ceną, prawda? Okazuje się, że nie do końca.
Kiedy podczas spotkań, pytam ludzi:
Z ilu etapów składa się proces sprzedaży?, znakomita większość z
nich odpowiada, że z czterech. Niemal jednym tchem wymieniają:
budowanie zaufania, analiza potrzeb,
prezentacja, zamknięcie. Statystyczny sprzedawca jest w stanie wymienić
powyższe cztery etapy obudzony w środku nocy. Ta odpowiedź jest w nim tak mocno
zakodowana, że stała się prawie częścią jego łańcucha DNA.
Szkoda tylko, że ktoś, kto tak skutecznie uczył sprzedawcę tej mantry,
zapomniał o tym, że ta wyliczanka ma ciąg dalszy…
Ostatnio spędziłem trochę czasu w jednej z ekskluzywnych klinik
stomatologicznych w moim mieście i muszę Ci się przyznać, że byłem pod
wrażeniem wdrożonego tam procesu sprzedaży. Przypuszczam, że pod względem
organizacji sprzedaży, klinika ta nie rożni się od innych prywatnych placówek
służby zdrowia w Polsce. Natomiast rzeczą, która wyróżnia ją na ich tle, jest
fakt, że specjalizuje się ona w chirurgicznym usuwaniu zębów, a szczególnie
ósemek.
Kiedy czekałem w poczekalni na moją znajomą, która przyszła tu w celu
pozbycia się jednego ze swoich trzonowców, zauważyłem bardzo ciekawe zjawisko.
Odkryłem mianowicie, że każda z klientek, która przestępowała próg kliniki,
miała w tym momencie w głowie tylko jedną myśl: Czy będzie bardzo bolało?
![Różowe okulary Różowe okulary w sprzedaży, trudny klient](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh5MR96bGZxmHRQiJVp-1jPlXbKJsdFZ0h-gIg6mPDZPiEis9DCCN_0kjP_Jh3JegOxKIevaaoxqZ74I0tOMyr3G0JQM6PsNeT3wG7CV1FWpUTxfJzdCslwEmxbqBWCmNk8IM1Ju4BI5fUT/s320/glasses.jpg)
Słyszeliście na pewno o metodzie, która ma pomóc ludziom w pokonaniu strachu
przed wystąpieniami publicznymi. Chodzi mi o technikę, kiedy prelegent, wychodząc
na środek sali, wyobraża sobie swoich słuchaczy w samej bieliźnie, żeby poczuć
się pewniej. A czy pamiętacie podobną metodę prezentowaną przez Briana Tracy w
kwestii podchodzenia do tzw. trudnych
klientów?